TINDER:) Robi się coraz ciekawiej ;-)




Kolejnym punktem na mojej liście jest Tinder!! 

Aplikacja, którą wiele osób może kojarzyć z polskiego filmu, który w walentynki trafił do kin :) Super aplikacja na refleks- w prawo=LIKE, w lewo=OUT..można jeszcze w górę i ma to swoją nazwę..między nami dość niesamowitą= SUPER LIKE..nie jeden przez przypadek dostał ode mnie to odznaczenie, z czego musiałam się później grubo tłumaczyć (z przyzwyczajenia chowając stronę na iPhonie przeciągam palcem do góry, czyli identycznie jak w przypadku super lików:D). Cóż..zaczęło się niewinnie- raz na kilka dni wchodziłam do tej aplikacji, później częściej, a teraz kolekcjonuję LAJKI jak szalona...mam ich już 112 :P Wiem wiem, że nie o to tu chodzi, ale lubię rywalizować sama ze sobą i ciągle podwyższać sobie poprzeczkę..tylko co mi z tych 112 facetów, jeśli większość nawet nie nadaje się na wspólną kawę :( Co fajniejsze przypadki podsyłałam Przyjaciółkom, bo chciałabym, żeby i one skorzystały z moich doświadczeń nowo narodzonej flirciary i się trochę pośmiały z moich podbojów:P Na początku zastanawiałam się czy czekać na ich pierwszy ruch, pierwsze słowo czy brać byka za rogi..ale co będę tracić czas- najmłodsza już nie jestem (co nie znaczy,że nie mam już czasu :P). Zaczynałam od zwykłego "cześć", później standardowe "Jak się masz", "skąd jesteś" itp., a jak gadka się nie kleiła to zarzucałam temat o pogodzie i kończyłam pytaniem "czego poszukuje na tinderze"..odpowiedź na nie dużo mi dawała, bo większość logujących się tu panów szuka szybkiego i niezobowiązującego sexu..albo ja głównie takich przyciągałam (nawiasem mówiąc mam wielkie szczęście w życiu do przyciągania ekshibicjonistów- na swojej drodze spotkałam ich już wielu- na wycieczce szkolnej, w drodze do teatru, kilka razy w drodze do szkoły, za kioskiem, jeden nawet mnie gonił na rowerze, ale mu uciekłam. Najbliższe jednak spotkanie miałam z jednym z nich w warszawskim metrze, gdy wracałam z pracy..upatrzył sobie mnie już na samym początku, gdy wsiadaliśmy do wagonu i stał koło mnie kilka stacji, aż do momentu, gdy zauważyłam jego oklapły sprzęcik na wysokości mojej twarzy-masakra!) Tak więc sami widzicie-albo ich przyciągam albo oni czyhają wszędzie na mnie ;-) Wracając do panów z Tindera..szybko robiłam selekcję na tych co szukają przygody albo czegoś dłuższego..później na tych inteligentnych i trochę głupszych oraz na tych, z którymi super mi się rozmawia i mnie rozśmieszają oraz na tych drętwusów. Finalnie tych ciekawych i godnych bliższego poznania niewielu zostało..dosłownie kilku..ale nadal mam w puli 112 :P Szczycę się tą liczbą :-) hahaha! Za każdym razem zaczynało się niewinnie-od przedstawienia, grzecznościowej gadki i bach-pierwsza szokująca znajomość- Włoch z Mediolanu (dodam, że w ustawieniach zaznaczyłam wiek i ilość kilometrów do maksymalnie 100- no ale nieznajome są wyroki boskie :P) Wracając do Włocha..wielu ich znam, bo w dzieciństwie Rodzice upodobali sobie ten kraj na nasze rodzinne wakacje, a później ja trafiłam tam na wymianę studencką i dlatego czuję sentyment do tych ludzi ale też wiem jacy oni są napaleni..szczególnie na blondynki ;-) Rozmowa z nowym kolegą była sympatyczna do czasu. Zaproponował rozmowę na bardziej intymne tematy..pomyślałam ok, pogadamy o naszych byłych związkach, znajomościach, podbojach miłosnych. Zadał mi serię pytań i jedno, nad którym dłużej musiałam się zastanowić: "co mnie podnieca u mężczyzn?" Hmmm..dość trudne pytanie, bo u każdego coś innego. Może to być inteligencja, poczucie humoru, jego opiekuńczość, wygląd, klata lub dwudniowy zarost..kurcze nie ma jednej odpowiedzi na takie pytanie. W końcu kolega zaczął mnie naprowadzać i zapytał czy lubię ogolonych czy nie..hmmm pomyślałam: łatwizna! I od razu napisałam, że bruneci z kilkudniowym zarostem to jest to co mnie kręci..na co on, że w miejscach intymnych jest wygolony, bo to higieniczne i komfortowe...wtf????? Pierwszy szok! Następnie pyta mnie czy ja jestem ogolona...drugi szok...a na końcu czy czuje się podniecona. No to już wtedy na tyle mnie zszokował, że postanowiłam zakończyć tę rozmowę, bo czym niby miałam się podniecić..rozmową o zaroście??? wolne żarty!!! Chłopak ewidentnie nie chciał się poddać i drążył temat..zachciało mu się pofiglować przez telefon przed snem ale, że było późno to się grzecznie pożegnałam. Następnego dnia przemyślałam całą tę rozmowę i napisałam mu, że widocznie szukamy czegoś innego..ja bliskości, a on sex rozmów późnymi wieczorami..a że jestem miła to mu wszystko wyjaśniłam i się wykasowaliśmy z puli znajomych...-1 dla mnie :( Pomyślałam "nie wszyscy są tacy sami- szukam dalej", no i zaczęłam szukać. Kolejni nie byli lepsi- albo prosto z mostu walili, że chętnie by się ze mną spotkali na szybki seks bez zobowiązań, ewentualnie szybką kawę przed albo drink po...nie dziękuję, postoję :) Inni wstawiali wulgarne zdjęcia albo informację, że szukają TRZECIEJ do związku z własną żoną...naprawdę??? Już im żona nie wystarcza? Co się dzieje z tymi facetami? :( Po kilkunastu kolejnych trafiłam na jeszcze dziwniejszego, o którym warto wspomnieć! Ba! nawet nie tyle warto co należy to zrobić ku przestrodze dla mnie doświadczonych dziewczyn! A sprawa dotyczy Pana od Trophy Wife. Zaciekawiło mnie to. Często ludzie powtarzają mi, że jestem zbyt ciekawa świata, a to pierwszy stopień do piekła. W związku z tym, że nie od dziś wiadomo, że mam diabelskie zapędy, postanowiłam zaznaczyć LIKE i czekać na jego ruch :) Ku memu zdziwieniu i on mnie zaakceptował..no cóż fajna ze mnie dziewczyna i nie mogło być inaczej:P Postanowiłam podpytać o więcej szczegółów..w skrócie wygląda to tak:  pan poszukuję kobiety, która będzie jego "niewolnicą"..wśród ludzi ma być to normalny związek, ale w domu sam na sam coś w stylu "przynieś, podaj, pozamiataj i broń boże mi się nie sprzeciwiaj". Dziwna opcja, ale postanowiłam podrążyć ten temat- naczytałam się o Grey'u i od razu przed oczami miałam nieziemsko przystojnego i bogatego szaleńca, który chce być właścicielem swojej kobiety. Próbowałam wyciągnąć od niego najwięcej informacji i jego zdjęcie, aby móc się przekonać po co to robi. Napisał mi, że jest normalnej urody, jest bogaty i oferuje życie na wysokim poziomie w zamian za oddanie jemu całej siebie. Drążyłam dalej. Podpytywałam czy chodzi o to, że jak oglądamy TV i on stwierdzi, że przez cały film mam stać to czy faktycznie nie pozwoli mi usiąść..jego odpowiedź była twierdząca. Pomyślałam, że to wręcz chore. Mama mnie urodziła, Rodzice wychowali, a obcy facet chce mi rozkazywać? A później będzie mnie karał, jeśli nie będę spełniać jego zachcianek..? Wykluczone! Szczerze to jedynie by mnie karał, bo posłuszeństwo nie jest moja mocną stroną :) Rozważałam jeszcze posłuszeństwo połowiczne, jeśli on okaże się cudownie przystojny hahahaha Ale nadszedł dzień i wysłał mi swoje zdjęcia...hmmm Nie ocenia się książki po okładce. Ja też nie jestem Miss USA z 2000 roku, no ale jakieś standardy nas wszystkich obowiązują. Nie był to na pewno typ faceta, któremu mogłabym obiecać uległość w jednej setnej. Nie pociągał mnie w niczym (wracając do tego co pisałam w przypadku Włocha z Mediolanu) i postanowiłam ponownie grzecznie pożegnać kolejnego i go wykasować. Ale wcale nie było to takie łatwe. Zawsze jak chcę dobrze to wychodzi do kitu. Zapytałam go wcześniej ile ma już chętnych na taki kontrakt to odpisał, że ponad 1000 i pomyślałam wtedy, że nawet nie zauważy mojego braku. W zamian usłyszałam, że jestem płytka, głupia i niefajna...i pomyślałam o tej, która zdecyduje się na taki układ i mu ulegnie. Wedlug mnie jest to człowiek z jakimiś zaburzeniami psychicznymi- z jednej strony miły, ale jak coś nie pójdzie po jego myśli to staje się arogancki, nieuprzejmy, a wręcz chamski. Oj ciężkie byłoby życie jako jego niewolnica. Nawet nie miałabym na co popatrzeć ;-) Postanowiłam nic mu już nie odpisywać (P.S. Dodam jeszcze, że zarzucił mi płytkość po tym jak sam stwierdził, że wszystkie białe kobiety są takie same i że Azjatki za nim szaleją, ale one nie podobają się z kolei jemu...hmmm...i gdzie ta logika ja się pytam?? On ma prawo wybrzydzać, a białe kobiety nie??? W takim razie jestem jeszcze bielsza niż przed spotkaniem jego) Z tego wniosek, że ani się nie nadaję na potulną Trophy Wife, ani na pruderyjną dziewczynę na telefon! Szukam dalej!


Komentarze

Popularne posty